Confused
Czegoś bardzo chcę, dążę do tego całą sobą i wierzę, że kiedy już to osiągnę, to będę naprawdę szczęśliwa. Oczekuję, robię co mogę, znów oczekuję i... Kiedy w końcu jest to w zasięgu ręki, ja mam wątpliwości. Boję się po to sięgnąć, uciekam, nie chcę się zaangażować, bo nie wiem czy faktycznie jestem na to gotowa. Tracę całą pewność, którą towarzyszyła mi na samym początku.
To tak jakby wystartować w biegu, a na kilka metrów od mety zatrzymać się i zastanawiać czy faktycznie chcemy ukończyć ten wyścig. Brzmi paradoksalnie, prawda?
A ja ostatnio jestem zagubiona i tak naprawdę sama nie wiem, czego chcę i co jest dla mnie dobre. W moim życiu właśnie następuje przełomowy moment, niedługo wyprowadzam się do Krakowa i zaczynam samodzielne życie. Już od października dołączę do grona studentów chemii medycznej i niby to jest coś, co mnie interesuje, ale z drugiej strony mam wątpliwości czy dam sobie radę, czy to okaże się dobrą decyzją. Może za dużo myślę o przyszłości i za bardzo skupiam się na tym, co odległe i na co w gruncie rzeczy już teraz nie mam zbyt wiele wpływu.
I okej, staram się mówić sobie, by żyć tymi najdłuższymi wakacjami, cieszyć się z tego co mam teraz i nie planować za bardzo, nie przejmować się na zapas przyszłością, bo jak będzie to będzie i wszystko samo się jakoś ułoży. Jak nie tak, to inaczej.
Jednak pewnie sami wiecie, że to nie jest takie łatwe, że to nie wystarczy. Myślę, że takie zagubienie jest stosunkowo normalne i nie tylko ja przez to przechodzę. Mimo to ten argument stanowi jak dla mnie słabe pocieszenie, ponieważ nie jestem osobą, która czerpie radość z tego, że ktoś też ma pod górkę :)
A jak wyglądały Wasze doświadczenia związane z rozpoczęciem studiów? Też mieliście wątpliwości i czuliście się zagubieni?
11 komentarze:
Prześlij komentarz