Odkąd tylko zaczęłam używać masła shea, bardzo się z nim polubiłam. A ponieważ gdzieś w internecie wyczytałam, że masło kakaowe ma podobne właściwości, to postanowiłam je także wypróbować. Jednak okazało się, że ma zbyt stałą konsystencję, żeby rozprowadzić je na ciele, szczególnie kiedy próbowałam robić to ja - dziewczyna o praktycznie zawsze zimnych dłoniach.
Tak więc przeleżało to masełko u mnie jakieś dwa miesiące i w końcu uznałam, że nie no, kurczę, trzeba coś z nim zrobić, bo w końcu zjełczeje i będę musiała je wyrzucić.
Tak więc przeleżało to masełko u mnie jakieś dwa miesiące i w końcu uznałam, że nie no, kurczę, trzeba coś z nim zrobić, bo w końcu zjełczeje i będę musiała je wyrzucić.
Wymyśliłam więc, że stopię je razem z jakimiś innymi balsamami do ciała i dzięki temu uzyskam konsystencję, która będzie już bardziej nadawała się do aplikacji. Robiłam już coś podobnego ze szminkami (link do posta) i wyszło naprawdę fajnie, więc od razu zabrałam się do akcji!
Wzięłam więc puste opakowanie po balsamie shea, wycisnęłam tam jakieś mieszanki różnych kremów, nie tylko tych widocznych na zdjęciu. Przy wyciskaniu posłużyłam się 'różowymi ustami', dzięki czemu łatwiej było mi powyciskać resztki produktów.
Na koniec podgrzałam bryłkę masła kakaowego nad podgrzewaczem i wszystko wlałam do mieszanki kremów i znów dokładnie mieszałam.
Po całkowitym wystygnięciu okazało się, że dałam trochę za dużo masła kakaowego, przez co mój balsam wciąż jest trochę za twardy, natomiast na szczęście i tak da się z niego korzystać. Ogólnie użyłam proporcji pół na pół (pół mieszanki kremów na pół stopionego masła kakaowego), także następnym razem muszę je trochę zmienić i będzie dobrze.
Jeśli chodzi o konsystencję mojego nowego balsamu, to zawiera w sobie małe grudki masła kakaowego (możliwe, że można by się ich pozbyć poprzez dodanie kilku kropel emulgatora, ale akurat nie miałam go przy sobie), natomiast szybko się stapiają, bo są po prostu małe :)
Zapach balsamu bardzo mi się podoba, czuć go mocno kakaem, ale też przebijają się zapachy kremów, dając naprawdę fajną mieszankę.
No okej, oceniłam już chyba wszystko, no a działanie? Powiem Wam, że sprawuje się naprawdę fajnie, chociaż komuś może nie podobać się ta lekko tłusta konsystencja, ja jednak taką lubię w balsamach do ciała. Poza tym dzięki takiemu stopieniu uzyskałam możliwość zużycia zarówno masła kakaowego, jak i resztek jakichś kremów, które zalegały na półkach. I naprawdę to daje mnóstwo satysfakcji, to całe denkowanie i świadomość, że nic się nie marnuje :D
Też tak macie?
Też tak macie?
Wygląda bardzo fajnie, sama musiałabym kiedyś zabrać się za coś podobnego ;)
OdpowiedzUsuńKinga Dobrowolska – blog
Zapraszam serdecznie ♥
z kakowym ... poproszę :)
OdpowiedzUsuńJa do tłustych konsystencji nie jestem przekonana, ale masło kakaowe... mmm uwielbiam je w kosmetykach! Bardzo dobry pomysł ;D
OdpowiedzUsuńo jaaa, też bym chciała spróbować zrobić taki krem *.*
OdpowiedzUsuńhttp://sayhellomardam.blogspot.com/
Bardzo fajny patent :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, spodobał mi się Twój szablon,
czy może wykonujesz podobne na zamówienie? :)
Zapraszam na post, a w nim relacja z wypadu na narty!
Będzie mi bardzo miło jeśli zaglądniesz ♥
Mój blog KLIK
Zawsze to coś innego! Fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńdusiiiak.blogspot.com
Ale świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńsama nie lubię takich tłustych konsystencji, ale myślę, że zaakceptowałabym bardzo ten zapach ^^
OdpowiedzUsuńmalusiawerusia.blogspot.com
Super pomysł na DIY!
OdpowiedzUsuńVIA-MARTYNA.BLOGSPOT.COM
bardzo ciekawy pomysł :) te różowe usteczka to świetny gadżet, sama muszę się za takimi rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł, ale fajnym gadżetem są te usta, nie słyszałam nigdy o czymś takim :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Ola z bloga: vleksvndrv.blogspot.com
świetne to! :))
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE:
BLOG
INSTAGRAM
Nie znałam tego przepisu. Niby mam swój sprawdzony ale ten chyba też wypróbuję. Pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńslavicpowerbeauty.blogspot.com
Świetny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam