Heej ♥ Jak pewnie niektórzy już wiedzą z poprzedniego posta, weekend spędziłam u cioci w Białce Tatrzańskiej. Przyjechaliśmy do niej w piątek po południu, a w niedzielę wieczorem niestety już musieliśmy wracać. Głównie dlatego, że zostawiliśmy moją kotkę samą (z tak jakby sporym zapasem jedzenia, ale stawiam na to, że zjadła wszystko od razu), ponieważ tata powiedział, że gdybym zabrała ją ze sobą, to tylko bardzo bym ją umęczyła i zdezorientowała, gdyż Tofi już przywiązała się do tego miejsca. A jak to koty, ważniejszy jest dla nich teren niż człowiek, zupełnie przeciwnie do psów, ale i tak wolę koty, ponieważ są słodkie, urocze, mruczące i kochane♥ Ale nie o tym.
Ponieważ tata pozwolił mi wziąć moje rolki (właściwie to rolki siostry, z moich już tak jakby wyrosłam), tak więc pierwszego dnia, czyli w piątek po południu wybrałam się na rolkową przejażdżkę na asfalcie przed domem cioci. Droga była całkiem prosta, więc nie ma co narzekać, ale tak jakby bardzo kręta, więc dość niebezpieczna, ponieważ samochody (i ja ) miały ograniczoną widoczność.
Jadąc drogą zauważyłam małą jaszczurkę na samym jej środku. I okej, pomyślałam sobie Hej a czemu by jej nie nadać imienia? I tak, nazwałam jaszczurkę Felek. Próbowałam kawałkiem patyka zepchnąć go z jezdni. Niestety Felek nie chciał współpracować i za każdym razem kiedy słyszałam samochód, musiałam odjechać na pobocze i tylko wstrzymywałam oddech, kiedy koła aut przejeżdżały dokładnie obok Felka. Ale ten mały gad miał sporo szczęścia, ponieważ udało mu się przetrwać pośrodku zaasfaltowanej cywilizacji. W końcu jednak ustąpił i dał się zepchnąć na pobocze (nie, wcale nie najechałam na niego lekko kołem rolki; no okej najechałam ale to było niechcący i Felkowi nic się nie stało).






W sobotę pojechaliśmy do Nowego Targu, gdzie jedliśmy przepyszne lody, zwiedzaliśmy oraz buszowaliśmy po sklepach z ciuchami. I tak, od rana do popołudnia. Na obiad kupiłyśmy z ciocią kurczaka z rożna oraz zrobiłyśmy sałatkę z pomidorem, sałatą i serkiem feta. Rodzice (nie wiem czemu, ponieważ wiedzieli, że kupiliśmy coś na obiad) przywieźli jeszcze z baru frytki z kotletem po parysku oraz zestawem surówek. I tak wszystkim się podzieliliśmy i wyszedł jeden wielki (ogromny!), mieszany i jednocześnie pyszny obiad. I okej, nie dałam rady tego zjeść w całości...




W niedzielę poszliśmy na 9:30 do kościoła, a później kupowaliśmy pamiątki dla rodziny i przyjaciół na straganach, które były dokładnie obok kościoła. Dotąd myślałam, że to kuferki z Empika są drogie, ale bardzo się pomyliłam, widząc ceny dużo mniej atrakcyjnych za połowę wyższą cenę... I okej, jeden z nich moja mama nawet chciała sobie kupić, ale na szczęście jej to wyperswadowałam, ponieważ ona po prostu lubi kupować rzeczy, które później zalegają w szafkach.
Po zrobieniu zakupów poszliśmy na obiad do cioci (i tak, jedliśmy resztki z poprzedniego dnia :D), a następnie nad rzekę, gdzie spędziliśmy resztę popołudnia. I niestety nie mogliśmy się pokąpać ani nawet pomoczyć nóg w wodzie, ponieważ była lodowata, a pogoda też nie sprzyjała kąpieli, ale okej chociaż mogliśmy podziwiać widoku i rozkoszować się szumem płynącego górskiego potoku.







O 18:30 w niedzielę pojechaliśmy już do domu, co trwało ok 3 godziny, ale ten weekend spędzony u cioci w górach będę wspominać jako bardzo pozytywny! Jeszcze przed wyjazdem planowaliśmy pochodzić po górach, jednak kilka dni wcześniej mamę rozbolała stopa (od noszenia niewygodnych butów), przez co było to niemożliwe, jednak ja nie żałuję, ponieważ nie lubię chodzić po górach, wolę zakupy :p



Chce ktoś odkupić ode mnie rolki (szaro-różowe) rozmiar 36,5? Takie same jak na zdjęciach, tylko mniejsze. Chcę sprzedać, ponieważ są już na mnie za małe, a tylko u mnie leżą. Stan jest bardzo dobry, naprawdę niewiele w nich jeździłam, firma ZetraBalde II, kupione w USA.